1 lipca 2020

Maggie Wolfhand [KP]


Autorzy: Isabella Mariana | ejakob

Maggie Wolfhand
Płeć: Kobieta
Data urodzenia: 14.04.639 (26 lat)
Miejsce zamieszkania: Kyira - centrum
Zatrudnienie: Obsługa w kawiarni "N.O. Coffee Here"
Rasa: kotowaty (lampart)
Siła formy: ★★★

Aparycja 


Wzrost (człowiek): 177 cm | Wymiary (zwierzęca forma): 60 cm x 262 cm (150 cm bez ogona)
Waga (człowiek): 70 kg | Waga (zwierzę): 39 kg
Kolor oczu: zielone
Kolor włosów: ciemnobrązowy | Kolor sierści: jasnożółta; czarne cętki

Gdy przyjechał z wizytą, zastał Maggie w puchatym szarym szlafroku, z turbanem z ręcznika na głowie i z pilotem w ręku. Dziewczyna jak zwykle nie wzięła pod uwagę tego, że ojciec miał w zwyczaju przyjeżdzać wcześniej, niż było zaplanowane. Nieraz doprowadzało ją to do białej gorączki – a jednak, zamiast zatrzasnąć mu drzwi przed nosem to uściskała go i zaprosiła do środka, zapowiadając, że zrobi herbatę. Gdy Rainer już rozsiadł się na kanapie, popędziła się przebrać, niemal zaplątując się w zwisający pasek szlafroka.

***

Obserwował, jak krzątała się po kuchni. Teraz, gdy zdjęła ręcznik z głowy, długie ciemne włosy znaczyły koszulkę plamą wilgoci. Zaśmiał się, gdy Mag uderzyła się o szafkę, chcąc podnieść głowę znad czajnika. Chichot nie uszedł jej uwadze, gdyż odwróciła się i posłała mu mordercze spojrzenie. Przez chwilę taksowali się wzrokiem, zielone oczy patrzyły na zielone oczy.
Lecz wtem oboje parsknęli śmiechem, a Maggie zaraz pogroziła ojcu palcem oraz zarządziła, że ma ruszyć się z kanapy i jej pomóc.

***

Kroił ciasto, gdy Mag szykowała herbatę. Pochylała się nad filiżankami, w skupieniu marszcząc ciemne brwi i zaciskając usta, chcąc odmierzyć idealną ilość pokruszonych liści.
Sięgnęła po cukiernicę; na jej przedramieniu zauważył tylko luźno zapięty zegarek. "Żadnych ozdób" – pomyślał mimowolnie, chociaż raczej się ich po niej nie spodziewał. Jak ją znał, to zwykle nie zakładała biżuterii – chyba że okazja była naprawdę wyjątkowa, a i wtedy ograniczała się jedynie do skromnego wisiorka. Zupełnie tak jak Maize.
Maggie w końcu wyprostowała się, kładąc dłonie na biodra i podziwiając ich wspólne dzieło. Spojrzał na nią uważnie. Poza koszulką miała na sobie tylko spodnie dżinsowe, nieco zadrapane na udach – lekko zdarty materiał był jedynym widocznym przejawem niepanowania nad swoją zwierzęcą formą. Wiedział, że to ulubiona część garderoby Mag, obecna w prawie każdej zakładanej przez nią kreacji niezależnie od pory roku – nawet w czasie, gdy było tak gorąco, że można byłoby usmażyć jajecznicę na parapecie.
– W skali od jeden do dziesięciu, na ile oceniasz mój strój złożony z przypadkowych rzeczy wyjętych z szafy?
Zaśmiał się znowu, zdając sobie sprawę, że się zamyślił. Oparł brodę na dłoni udając, że się zastanawia.
– Daję cztery. Mokra i pognieciona koszulka psuje cały obraz, a poza tym dostrzegam plamę na spodniach.
Zapadła cisza.
Wtedy Maggie podeszła do niego – powoli, z pozoru całkiem spokojnie, a jej ruchy były miękkie i płynne jak u polującego kota; jedynie lekko drżące dłonie zdradzały ukryte napięcie. Gdy przystanęła, jej twarz znajdowała się tak blisko jego twarzy, że z łatwością mógł dostrzec rdzawą obwódkę wokół jej źrenic. Nie uśmiechała się już – jej twarz stała się zimna i nieruchoma, jakby wykuta w marmurze.
Przełknął ślinę. Byli prawie równi wzrostem.
Z najwyższym trudem oderwał wzrok od oczu Maggie i zerknął na jej ramiona – ramiona, którymi raczej nie chciałby dostać z bara, mimo że Mag nie była wysportowanym typem. Nie wiedział, co wstąpiło w jego córkę, że tak zareagowała na jego odpowiedź – był jednak pewien, że już za moment poczuje konsekwencje na własnej skórze.
Pomylił się.
Poczuł delikatne klepnięcie na swoim barku i to sprawiło, że wypuścił mimowolnie wstrzymywany oddech. Mag uśmiechnęła się szeroko. Mimo że uzębienie miała ciut krzywe, uważał jej uśmiech za drugi najpiękniejszy na świecie – a teraz dodatkowo potęgował on zaznaną ulgę.
– Z pokorą przyjmuję twój osąd, specjalisto od mody – powiedziała tylko.
– Raczej od estetyki ogólnej. I nie blefuj tak więcej przed ojcem, co ty sobie w ogóle myślałaś?
– Wybacz tato, chciałam tylko poćwiczyć budowanie napięcia, żeby nie wyjść z wprawy. Za tydzień idę na casting.
– Cieszę się, że się nie poddajesz, ale przynajmniej wcześniej mnie ostrzeż czy coś. Myślałem że chcesz mnie zabić.
Maggie znów się uśmiechnęła, a jej oczy błyszczały.
– Dla ciebie wszystko tato, zawsze i wszędzie. A teraz usiądźmy wreszcie, bo herbata nam wystygnie.

Relacje



Maize Wolfhand 

W trakcie pisania.

Rainer Wolfhand

Przez większość czasu nie było go w domu. Najwyrazistsze wspomnienia, jakie z nim dzieliła pochodziły z czasów, gdy była zupełnie malutka. Rainer zabierał wtedy ją i mamę ze sobą i podróżowali w mniej niebezpieczne miejsca, gdzie miał akurat nowe zlecenie – jednak i te obrazy z czasem wyblakły.
Gdy zaczęła chodzić do szkoły, wspólne podróże po świecie stały się niemożliwe i dlatego zaczęła go coraz rzadziej widywać na żywo. Czasami rozmawiali ze sobą przez komunikator – wtedy witało ją zabawnie łypiące oko iguany, którą Maggie nazywała "śmieszną jaszczurką". Zaraz jednak znikała ona z pola widzenia – tylko po to, by po chwili mogła pojawić się uśmiechnięta twarz jej ojca. Rainer godzinami opowiadał jej o swoich podróżach, podczas gdy ona słuchała z zapartym tchem. W nocy za to pisali ze sobą na czacie, gdzie wysyłał jej zrobione przez niego zdjęcia, a ona odpowiadała mu naklejkami z kotkami i serduszkami. Nauczyła się przy tym oddychać głęboko i miarowo, żeby Maize nie zorientowała się, że jej córka nie śpi.
Jednak z biegiem lat Rainer stawał się coraz bardziej znany i zmusiło go to do jeszcze częstszych podróży. Zdarzało się, że potrafił zniknąć na parę tygodni i nie dawać żadnego znaku życia – na przykład siedzieć w najciemniejszej dziczy, fotografując życie kameleonów i innych modliszek, nie zważając przy tym na drobne niedogodności takie jak brak zasięgu czy zniszczony telefon. Kiedyś nie mogła zasnąć, wyobrażając sobie ludożerne ślimaki giganty pożerające tatę kawałek po kawałku, jak w jednej z jego wyolbrzymionych historii. W końcu jednak przyzwyczaiła się do tego, że ojciec zawsze pchał się tam, gdzie najdziwniej i gdzie najwięcej rzeczy chciało go zabić. Taki po prostu był.
Co nie zmieniało faktu, że ich kontakt coraz bardziej się urywał.
W miarę jak dorastała, zaczął przyjeżdżać coraz rzadziej, niemalże wcale – a gdy już zawitał w domu, to tylko po to, by zabrać sprzęt ze studia lub zakurzone foldery z szafek i zaraz zniknąć na nowo. Szybkie uściski i krótkie pogawędki podczas tych nielicznych chwil, kiedy był z nimi zaczęły stawać się nieodłącznym – i zarazem jedynym – elementem ich relacji. Z pozoru nie dbała o to – teoretycznie nawet nie miała czasu, by dbać, bo nauka w szkole i zajęcia teatralne nie dawały jej wytchnienia – a jednak czuła osłabianie więzi i z czasem coś w niej pękło.
Bo w sumie to zawsze denerwowało ją to, że ojciec był wolnym duchem, że nie osiadł z nimi w Błękitnej Wodzie tylko jeździł po świecie i robił zdjęcia. "Jak może nie obchodzić go rodzina? Nie obchodzić go ona - jego jedyna córka?" – zastanawiała się, przełykając łzy i kasując SMS od niego, będący zdawkową odpowiedzią na jej wiadomość sprzed ponad kilku dni. "Niech poczuje, jak to jest, gdy ktoś bliski ma cię w dupie" – myślała, ostentacyjnie nie odczytując jego wiadomości na Messengerze.
Gdy więc pewnego dnia zadzwonił dzwonek do drzwi i Rainer stanął w ich progu, doskonale wiedziała, co powinna zrobić.
Tamtego dnia ojciec – nawet nie pamiętając o zamknięciu drzwi – wbiegł do salonu, złapał Maize, objął ją i pocałował, a ta odwzajemniła czułości z nie mniejszą intensywnością. A potem zauważył Mag, która stała dotąd z boku i w milczeniu przyglądała się temu nietypowemu powitaniu. Popatrzył na nią - uśmiech zrzedł, twarz się wygładziła, a w jego oczach widziała tylko niepewność i poczucie winy - obie emocje wyczuwalne tak bardzo, że mogłyby zmaterializować się jako nowa istota u jej... jego boku.
Po chwili wahania Rainer podszedł do niej, wziął w ramiona i przytulił mocno.
– Tak bardzo tęskniłem – szepnął w jej włosy. – Nareszcie wracam do domu – dodał, przyciskając policzek do jej ucha.
W tamtej chwili pragnęła się wydrzeć; chciała odepchnąć go, zdjąć jego ręce z pleców i wygarnąć mu te wszystkie miesiące, kiedy go nie było, dać do zrozumienia, jak bardzo zapomniana się czuła – rzucić mu w twarz, że jego powrót nic nie zmieni, bo czasu nie zdoła cofnąć.
Ale słowa utkwiły jej w gardle. Bo niby w czym ona była lepsza, trzymając nożyczki, które odcięły ostatnie łączące ich nici? Nagle poczuła chęć porwania komórki z siedzenia kanapy i przeczytania wszystkich wiadomości, jakie do niej wysłał, jakby natychmiastowe nadrobienie historii chatu mogło ją wyrwać z tego ciężkiego dla nich momentu; przenieść w piękną przyszłość, gdzie ptaszki ćwierkają, a po burzy na niebie wykwita tęcza.
Tylko że to do niej należy zadanie odgonienia chmur. On już wyciągnął rękę.
– Przepraszam... przepraszam za wszystko.



***

> Hej córcia, jak tam życie w wielkim mieście?

< Naprawdę dobrze, Laogna przy Kyirze to jedna wielka zakurzona dziura. A N.O. to świetny gość, w piątki jak zamykamy kawiarnię to zawsze stawia mi i Martinie latte z lodami :) Miło z jego strony, chociaż nie lubię kawy, ale on nadal nie ustaje w próbie przekonania mnie do niej :') Ogólnie to mimo wszystko cieszę się, że się tu przeprowadziłam

> Najważniejsze że jesteś szczęśliwa. Słuchaj, w piątek przyjeżdżam do Kyiry, sprawy służbowe

< Chcesz wpaść na herbatę?

> Jeszcze pytasz. Przywiozę ciasto od mamy

< Ciasto mamy jest najlepsze <3 Wpadaj kiedy będziesz mógł, ale błagam, zadzwoń na pół godziny przed przyjazdem, to chociaż zdążę ogarnąć mieszkanie ok?

> Jasne :)


Już miała chować telefon, gdy zobaczyła podskakujące trzy kropki przy avatarze ojca:

> Poza tym zastanawiałem się, co powiedziałabyś na podróż dookoła świata? Ty, ja i mama, jak za starych dobrych lat

< Nie mam pieniędzy - jakkolwiek N.O. nie byłby cudowny, to nie zarabiam u niego kokosów.

> Nie wygłupiaj się, od czego masz ojca. To co powiesz? Znam wiele pięknych miejsc, które chciałbym żebyście zobaczyły ;)

< Byłoby cudownie, ale nie mam jak urwać się z roboty, jest środek sezonu

> Jeśli chodzi o dobrą kawę to na nią zawsze jest środek sezonu.

< Niby tak, ale jeszcze dochodzą castingi... bardzo bym chciała, ale teraz naprawdę nie mam kiedy, nie mogę przepuścić takiej okazji przez palce :(
< Ale na podróż nigdy nie jest za późno, prawda? :)


Tym razem trzy kropki falowały zdecydowanie dłużej.

> tak córcia
> do zobaczenia w piątek


Martina Hanover

– No cześć, Cętko. Jak się spało?
Gdy Maggie zakluczyła za sobą drzwi wejściowe, Martina była już w środku – właśnie kończyła zamiatać podłogę. Mag uniosła brwi ze zdumienia. Na pierwszy rzut oka nigdy nie przypuszczałaby, że jej współpracowniczka należy do rannych ptaszków, a jednak – nie dość, że przyszła pierwsza, to jeszcze ogarniała lokal zamiast się obijać – szkoda tylko, że ta cholerna guma do żucia także dziś okupowała zaszczytne miejsce w jej buzi. 
Jednak to nie wczesne przyjście koleżanki do pracy wprawiło Maggie w zdziwienie.
– Skądś ty wytrzasnęła tę Cętkę? 
– Najpierw odpowiedz na moje pytanie, zanim zadasz swoje. – Guma Martiny przywitała się z Mag głośnym ciamknięciem.
Kobieta przewróciła oczami, a potem skoczyła po ścierkę.
– Wyobraź sobie, że obudziły mnie dziś pierwsze promienie słońca, delikatnie muskając moją twarz – zaczęła rozmarzonym głosem. – Otworzyłam oczy, a pierwszym co ujrzałam był obraz Erica Greena "Góry i lasy" zawieszony na przeciwległej ścianie w mojej sypialni. Leżałam tak z dobre kilka minut, rozkoszując się wspaniałym doborem kolorów i tym, jak idealnie dzieło to współgra z wystrojem wnętrza. W końcu wyszłam spod jedwabnej kołdry i skierowałam się ku łazience. Wzięłam prysznic, a krople wody padające na moje ciało sprawiły, że poczułam się niczym dziewczyna z reklamy Palmolive – ciągnęła; chociaż nie przestała ścierać blatu, myślami była daleko w swoim świecie. – Następnie poszłam do kuchni, a śniadanie w postaci gorących gofrów z bitą śmietaną czekało na stole...
– Dobra, już po tej jedwabnej kołdrze zaczęłam coś podejrzewać, ale teraz to jestem pewna, że zmyślasz  – przerwała jej Martina.
– Niestety – westchnęła. – Tak naprawdę to było gorąco i długo nie mogłam zasnąć; słońce mnie nie musnęło, tylko rzuciło mi się na twarz, prysznic był zimny a śniadania nie było wcale. No i nie mam obrazu Erica Greena w sypialni. – Widząc znaczące spojrzenie koleżanki, ponownie przewróciła oczami i burknęła: – Jedwabna pościel to też fikcja.
– Nie rozumiem po co w takim razie to wymyślałaś, wystarczyło powiedzieć, że twój poranek był beznadziejny jak pizza na Złotej. – Odwróciła się do niej plecami, wracając do zmiatania; Mag widziała teraz tylko jej plecy i czarne włosy związane w wysoki kitek. 
– Czy to takie straszne, że chciałam poprawić sobie humor? – jęknęła żałośnie.
– Nie tyle straszne, co smutne. I marnujące czas i energię na mówienie tego – powiedziała. 
– Smutne?
– Droga Cętko, pracujemy ze sobą już trochę czasu i znam cię na tyle, by stwierdzić, że żyjesz otoczona Bańką Miłości, Jednorożców i Tęczy tu wstaw trademark – zaczęła Martina, odkładając miotłę na zaplecze, by pomóc Mag w zmywaniu. – I jest to miłe i nawet całkiem urocze, ale przede wszystkim szkodliwe. 
– W jakim sensie? I weź w końcu powiedz: dlaczego akurat Cętka? – wtrąciła się Maggie.
– Idealizujesz świat w którym żyjesz, myśląc że jest piękny i że pozwoli ci spełnić wszystkie twoje marzenia; chociażby to o zostaniu aktorką. A Cętka dlatego, że doszły mnie słuchy, że skrywasz w sobie pewną cętkowaną bestię, która czasem robi "miau". – Martina uśmiechnęła się figlarnie.
– Sądzisz, że nie zostanę aktorką? – zapytała tonem zwiastującym oburzenie; totalnie zignorowała dziwną odpowiedź dotyczącą nowego przezwiska.
– A naprawdę myślisz, że studia i jedna niszowa reklama zrobią z ciebie gwiazdę? 
Mag nie spodobał się ironiczny wyraz twarzy współpracowniczki, ale nie dała tego po sobie poznać.
– Myślę, że jeśli cierpliwie dąży się do celu i wkłada w nie serce, to można spełnić każde marzenie. A to marzenie jest we mnie bardzo silne – w końcu od kiedy pamiętam chciałam grać na scenie albo w filmach.
– A ja chciałam, kuźwa, w dupie krowom grzebać i kundle usypiać. Daj spokój, praktycznie nikt nie zostaje tym kim chciał być za dzieciaka. Ciesz się tym że masz fajną pracę, fajnego szefa i bardzo fajne zniżki do prawdopobnie najlepszej kawiarni na świecie i nie trać czasu na takie głupoty – skwitowała rozmowę krótkim ciamknięciem. Już odwracała się, by znowu pójść na zaplecze, ale widząc minę Mag nagle zmieniła kierunek. Podeszła do niej i niezdarnie położyła dłoń na jej ramieniu.
– Hej, nie przejmuj się tak tym co powiedziałam. Wiesz, dałam upust swojej złości, bo tak na serio to dalej chciałabym być tym weterynarzem i pomagać cierpiącym zwierzętom. Tyle, że tak się nigdy nie stanie i muszę się z tym pogodzić; ty też musisz. Tylko nieliczni na tym świecie zostają tym, kim chcą być – my możemy tylko im zazdrościć i zrobić im kawę. A tak w ogóle, chcesz kanapkę? Nie powinno się zaczynać pracy bez śniadania.
– Dzięki. I weź w końcu wypluj tę gumę.
– Twojego wewnętrznego perfekcjonisty to nawet kosmici nie byliby w stanie ujarzmić. – Zaśmiała się cicho.


Neil Osborne

W trakcie pisania.



Życiorys


Przeszłość: 
  • Narodziny:
    - 14.04.639, Kraj Lazurowego Ognia, Perseida
  • Dzieciństwo:
    - Miejsce zamieszkania: Błękitne Wody (Kraj Lazurowego Ognia)
    - Przedszkole i szkoła podstawowa w Błękitnych Wodach
    - Liceum ogólnokształcące w Eteli Większym - ukończone z wyróżnieniem
    - Wyższa Szkoła Aktorska w Seit 
  • Dorosłość:
    01.07.660  przeprowadzka do Laogny (Andromeda)
    Wyjazd na drugi koniec świata oznaczał pierwotnie dla Maggie ogrom nowych możliwości, zdobycie sławy i szczęścia, a przede wszystkim – propozycję wystąpienia w reklamie, co było dla niej jak pierwszy stopień ku bramie sukcesu zawodowego. I chociaż reklama całkiem dobrze się sprzedała, to Mag nie znalazła następnej szansy na wstąpienie na wyższy szczebel kariery – nawet wtedy, gdy wręcz napastowała potencjalnych pracodawców kolejnymi tonami swoich zgłoszeń i nie opuściła żadnego castingu. By mieć za co żyć, chwytała się różnych prac – od kelnerzenia w restauracji po próby wciskania przez telefon ludziom rzeczy, których nie potrzebują.
    Dwa lata po przyjeździe do Laogny, gdy już prawie się poddała, znalazła w internecie stronę z ogłoszeniami, gdzie propozycje potencjalnej pracy w zawodzie mnożyły się w ekspresowym tempie – a wszystkie pozycje wskazywały w punkcie "lokalizacja" na Kyirę. 
    Stolica. Największe miasto Adromedy – ba! – całego świata wzywało ją do siebie. To w Laognie cały czas pokładała nadzieje na ziszczenie swoich marzeń. Czyżby jednak źle wybrała?
    Przeprowadzka była zaskakująco szybka i chaotyczna jak na Maggie. Spakowała się po prostu i wyjechała pod osłoną nocy jak jakiś poszukiwany przestępca. Do dziś stanowi dla niej pewnego rodzaju zagadkę. Nigdy wcześniej nie zdecydowałaby się na tak spontaniczną akcję, więc co kierowało nią tamtej nocy? Wspomnienia były za każdym takie same, niewyraźne i mgliste, jakby się wtedy upiła – przemykały jej w głowie pojedyncze obrazy, jak składała wypowiedzenie z pracy w znienawidzonym barze szybkiej obsługi; jak stała na stacji i czekała na pociąg do Kyiry i jak, będąc już na miejscu, cudownym zbiegiem okoliczności znalazła ogłoszenie o wynajmie mieszkania od zaraz i – o dziwo – właściciel odebrał telefon o dwudziestej czwartej i przyjął ją niemal natychmiast, mimo że nie miała pracy. Mimo, że nie miała pracy, to wynajęła przyzwoite mieszkanie w, do cholery, samym centrum miasta. Cholerne mieszkanie w sercu stolicy całego świata za grosze.
    Absurd, a jednak – stało się.
    Szczęście wyskoczyło na nią zza krzaków gdy szła sama przez ciemny las sytuacji, w którą sie wpakowała – nawet nie wiedząc jak – i rzuciło w nią szansą na dobry start, bez wizji nocy spędzonych pod mostem i grzebania w śmietnikach. I albo to szczęście wszystkich ludzi na ziemi skumulowało się na tę jedną noc tylko dla niej, albo ktoś lub coś opętało ją i osoby, z którymi miała wtedy styczność.
    Chyba właśnie zaczęła wierzyć w magię Voodoo.
    17.11.662 – Kyira
    Maggie znalazła zatrudnienie jako obsługa w kawiarni Neila Osborne'a w centrum miasta – traktuje tę pracę jednak jako tymczasową. Poza pracą wciąż próbuje swoich sił w spełnieniu swojego marzenia z dzieciństwa o staniu się aktorką.
***
  • Teraźniejszość:
    "Martina i N.O. zgodnie twierdzą, że żadnego końca świata nie będzie – a ja im z chęcią przytakuję, bo tak łatwiej jest mi przekonać samą siebie. Poza tym, większość ludzi których znam podziela ich opinię – tylko mama wciąż powtarza, że Apedemak¹ zebrał siły i gotów jest zejść na ziemię, by w końcu zetrzeć ją w pył."

Pozostałe informacje


Inne:

  • nie ma przekłutych uszu;
  • posiada pokaźną kolekcję dżinsów, które dzieli w szafie na "zimowe" i "letnie"; 
  • jej ulubionymi kolorami są: niebieski, biały i zielony;
  • chociaż nie jest zbytnio ogarnięta jeśli chodzi o nowoczesną technologię, bardzo chciałaby mieć robopupila;
  • zazwyczaj spina włosy w kok; rzadziej ma je rozpuszczone.
____________
¹ Apedemak - tu: władca nieba, najwyższy bóg; postać z gry Lioden

Strefa autora


Kierujący postacią: maggie.wolfhand@gmail.com [E-mail] | Ulitka#3321 [Discord] | Perune [Howrse]
Dodatkowy dopisek od autora:

Tak, to już praktycznie koniec – mam nadzieję, że taka dość niestandardowa karta postaci nikogo chętnego na wątek z Mag nie zniechęciła. Tutaj też będzie stosunkowo dużo tekstu, ale najważniejsze rzeczy pogrubiłam dla tych, co lubią szybko i na temat:
  • Jako że jestem administratorem, na pisanie poświęcam mniej czasu – to nie jest tak, że w ogóle się nie udzielam, ale na mój odpis można dość długo czekać - zwłaszcza jeśli umawiamy się na dłuższe odpisy, a nie krótkie i częste. 
  • Z reguły nie używam wulgaryzmów w odpisach – najgorsze co wychodzi spod mojej klawiatury to "cholera", chyba że styl postaci zmusza mnie do użycia bardziej wulgarnego języka. Jedno jest jednak pewne - jesteśmy z Mag family friendly i nie rzucamy mięsem bez potrzeby.
  • Jestem starym wyjadaczem blogów PBP – CZ to mój pierwszy (i zapewne jedyny) blog PBC i dlatego ostrzegam, że wciąż jeszcze się uczę. Jestem przyzwyczajona do pisania dialogów, reakcji i czynów drugiej postaci i czasem mogę się niechcący zagalopować. Zawsze czytam dopisek od autora przed rozpoczęciem wątku, ale jeśli sterowanie twoją postacią wyjątkowo cię drażni, proszę zwróć mi na to uwagę. 
  • Nie mam nic przeciwko sterowaniu moją postacią – wydaje mi się, że Mag jest na tyle, nazwijmy to, uniwersalna, że ciężko wywalić ją do góry nogami. Niemniej, zasada konstultowania wszystkich poważniejszych rzeczy, takich jak stosunek czy popełnienie przestępstwa nadal obowiązuje. Maggie nie ma punktu z charakterem jako takiego, więc jej osobowość będzie przede wszystkim rozwijana wraz z wątkami – dlatego przymknę oko na pewne nieścisłości, w końcu nie siedzisz mi w głowie i nie wiesz wszystkiego. Szczerze mówiąc, wolę nawet jak ktoś popełni kilka błędów i coś przekręci, niż będzie zwracał się co chwilę do mnie z pytaniami w stylu: "Jeśli moja postać powie do niej "hej" to jak by ona na to zareagowała?". Lubię niespodzianki w pisaniu, jeśli jednak wolisz się upewnić, czy Mag miło odpowie, czy poleci za twoją postacią z miotłą, to śmiało możesz pytać. A skoro już o Maggie mowa, to...
  • Hinty, hinty są wszędzie – jak mówiłam, nie pisałam jej punktu z charakterem i póki co chyba tak zostanie. W samej karcie postaci jest dość sporo ciekawostek i innych drobnostek, które mogą pomóc lepiej poznać Mag i jej zwyczaje, ale w moich odpisach zapewne też będzie ich mnóstwo. Uwielbiam wszelkiego rodzaju nawiązania, easter eggi i puszczanie oczek do czytelnika oraz wykorzystywanie ciekawostek na temat postaci i bardzo lubię gdy pojawiają się one w odpowiedziach na moje opowiadania. 
  • Preferuję dużo krótkich wątków – ciągnięcie tej samej historii przez kilka miesięcy średnio mnie entuzjazmuje, zwłaszcza że, ekhem, dość szybko się nudzę. Z chęcią za to umówię się na krótki wątek, a jak będzie nam się fajnie pisało, to może być ich więcej ;).

15 komentarzy

  1. Świetna karta postaci, czytając można poczuć autentycznych ludzi :D
    Z pewnością zachęca do odwiedzenia Mag w kawiarni (szykuj kubki!)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szykuję, szykuję, a jakżeby inaczej >:D *nagłe i niespodziewane flashbacki do bloga z szablonem TWoF, gdzie był post o reklamie talerzy i kubków*.
      Dobrze wiedzieć, że nie wyszłam zupełnie z wprawy, zwłaszcza po ponad rocznej przerwie - pewnie też czytanie ocen na Wspólnymi Siłami zrobiło swoje, no i długie uleżenie tekstu XD. Ale dobrze się bawiłam, pisząc te wszystkie historie łączące Mag z bliskimi jej ludźmi, więc myślę że to się też chyba przekłada na samą jakość tekstu.
      Zostały trzy osoby do napisania, więc będzie tu jeszcze co czytać :D. No i chcę w końcu bliżej zapoznać się Mag z Mr. Eagle, więc ja biorę kubki, a ty przytargaj go do mnie, zanim kawa wystygnie ;).

      Usuń
  2. Hejka naklejka!
    Może i Carmine ma ogromną rodzinę, ale czytają twoją kp czuć, że ci ludzie są z krwi i kości - a przynajmniej ja to tak odbieram. Kyira i Murmur nie są tak daleko od siebie położone, ale z dniem ogłoszenia końca świata i z narastającą paniką wśród ludzi, Carmi najprawdopodobniej przeniesie się do stolicy bo wiadomo koniec świata końcem świata, ale większej wypłaty szkoda nie przyjąć. A trzeba wiedzieć również, że jest w stanie oddać życie za karmelowe latte. Także jak tylko wywęszy, że pracujesz tam gdzie można kupić to cudeńko, możesz mieć jej dość haha.
    Również życzę miłej zabawy i weny na prowadzenie wątków!
    Carmine Bonventre

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *odpisywanie z opóźnieniem mode: on*

      To miłe wiedzieć, że udało mi się stworzyć żywe postacie, a nie puste wydmuszki - zwłaszcza, że Mag jest praktycznie moją pierwszą postacią, która nie jest zwierzęciem (a przynajmniej nie cały czas, hihi) i stworzenie jej oraz tła w postaci rodziny, przyjaciół etc. zajęło mi naprawdę dużo czasu. Fajnie, że wysiłek nie poszedł na marne ^^.

      Zapraszam, zapraszam, a jakże by inaczej - Maggie to towarzyska dziewczyna jest (zazwyczaj), każdego chętnie przyjmie :D. I nie martw się, twardą szkołę przeżyła - w końcu ktoś, kto pracuje z Martiną Hanover musi mieć nerwy ze stali. Jestem pewna, że polubiły by się z Carmine.

      Usuń
  3. Stwierdziłam, że skoro już otwarliśmy oficjalnie bloga to i ja powędruję po naszych kartach postaci oraz zostawię coś po sobie!
    Karta postaci Mag z pewnością jest klimatyczna i bardzo ciekawie napisana, trzeba bardzo się skupić, aby wyciągnąć zawarte w niej smaczki. W dodatku nie mogę się doczekać, aż wreszcie odkryję im tak naprawdę jest Mag? w końcu nadal niewiele o niej wiemy~
    Mam nadzieję, że pewnego dnia Elaine kupi sobie latte nie w tej kawiarni co zawsze, a nasze dziewczyny się spotkają, czego bardzo oczekuję! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hihihihihi, a co jeśli nigdy się nie dowiemy?

      Przyciągniemy cię z Elaine do N.O. Coffee Here siłą umysłu - jeszcze nie wiem, czy Eli przypadkiem wyleje się kawa w drodze i będzie musiała kupić nową, czy po prostu wciśniemy jej do głowy zdanie "IDŹ TAM", które będzie tkwiło w jej głowie, aż w końcu do nas zawita, ale one MUSZĄ się spotkać.

      Nie przepuszczę okazji na wątek w klimacie "jak pies z kotem (lampart z likaonem)", co to to nie.

      Usuń
  4. Wyprzedziłaś mnie, ale nie zamierzam być gorsza ani tym bardziej grzeszyć, więc oto jestem.
    Twoja panna zaciekawiła mnie na tyle, żeby zaproponować ci przedpremierowo wątek, choć jeszcze wtedy nie przeczytałaś mojego formularzu. Tak jak napisali wszyscy wcześniej - eksplorowanie charakteru Maggie będzie ciekawym zabiegiem podczas prowadzenia wszelkiego wątku czy czytania twoich indywidualnych, ale oprócz tej zasłonki tajemniczości przyciągającej na samym starcie - udało ci się trafnie zbudować klimat w postaciach NPC jak rodzina panny Wolfhand czy Martina. Jest to tak samo istotne jak sama protagonistka w sobie, bo nie funkcjonuje ona przecież z dala od obecnej rzeczywistości.

    Mam nadzieję, że uda mi się niejednokrotnie doprowadzić ją do łez ze śmiechu swoją zgrają < 3 (Nie będziesz zbyt często przy nich poważna, Mag, przykro mi!).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. #KijwiecoTMTeam

      (swoją drogą, TMT wyglada trochę jak TNT, a nie wierzę w przypadki - będzie ostro i wybuchowo)

      Cieszę się, że panna Wolfhand zaintrygowała i liczę, że na samej KP się nie skończy - mam jeszcze kilka asów w rękawie B). Oczywiście, z niecierpliwością wyczekuję też wątku z Zachem, aż się uśmiecham na samą myśl. Mag szuka przyjaciół, więc na pewno podświadomie będzie lgnąć do jego dzikiej paczki. Trochę smuteczek, że trudno będzie jej zachować Poważną Twarz, ale coś czuję, że to będzie tego warte.

      TYLKO ZOSTAWCIE MI TE SZASZŁYKI BO ZMIENIĘ SIĘ WE WŚCIEKŁEGO LAMPARTA I ZROBIĘ AUTORSKIE KORECZKI W OCCIE, TAK TO BYŁA GROŹBA >:( (ale żartobliwa).

      Usuń
  5. Właśnie zorientowałam się, że mimo ogromu wiadomości, jakie wysłałam Ci na Howrse, nie skomentowałam jeszcze KP Maggie, a patrząc na to jak ją opisałaś, jest co komentować! Opis nie jest przejrzysty, ale rozwinięty i bardzo to doceniam! To że nie podałaś nam charakteru jak na tacy, jest cudownie pomysłowe! Bohaterka wydaje się bardzo ciekawa i liczę na to by Magicznej Wilczoręce (musiałam) udało się zostać aktorką. Karta sprawia wrażenie, dobrze przemyślanej. A tak poza tym ten lampart jest prześliczny :3. Chętnie napisałabym kiedyś z tobą jakiś wątek.

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak właśnie siedziałam i czekałam, aż tutaj zawitasz :D.
      Początkowo miałam pisać Maggie charakter, ale mój pierwotny zamysł na opowiadanie nie trzymał się kupy + czas naglił i ostatecznie się na niego nie zdecydowałam. Sporo o charakterze Mag można poczytać za to w innych punktach, szczególnie w opisach relacji - osobiście jestem typem, który bardzo lubi łączyć ze sobą fakty i snuć na ich podstawie teorie, więc taka forma przedstawienia wydawała mi się najciekawsza. O dziwo, nigdy nie lubiłam opisywać aparycji postaci (dzięki ci, tabelko ze wzrostem, wagą i kolorem włosów/oczu za twoją przejrzystość!), ale w tym przypadku naprawdę dobrze się bawiłam i nie wyobrażam sobie powrotu do standardowych opisów.

      Jak byłam młodsza, to zawsze tłumaczyłam jej nazwisko jako "Wilcza Dłoń", ale nigdy nie przyszło mi do głowy, że imię też dla nas Polaków może mieć własne znaczenie - w końcu zawsze widząc słowo "mag" myślałam o potężnym czarodzieju, więc Maggie chyba naprawdę skrywa w sobie jakąś magiczną moc :').

      Z przyjemnością umówię się na wątek z Nyx, kiedy ta przyjedzie do Kyiry - albo kiedy Mag znów przekroczy mury Laogny w poszukiwaniu odpowiedzi na dręczące ją po dziś pytania. Dziewczyny trochę różnią się charakterem, więc historia z pewnością nie wyszłaby standardowa, ale hej, kto nie lubi próbować? Bo na pewno nie Mag.

      Również pozdrawiam i liczę, że drogi naszych postaci kiedyś się przetną ;).

      Usuń
  6. Nie sposób nie pochwalić za naturalnie wykreowanych bohaterów, ale wszyscy to już zrobili, więc ja tylko tak pokrótce dodam coś od siebie. Uwielbiam Rainera i Martinę, ich barwne, charyzmatyczne charaktery i przezabawne dialogi, a przede wszystkim ich relacje z Maggie i to, w jaki sposób zostały ukazane. Jedyne, co mnie boli to to, że ta ich ekspresyjność odwróciła od Maggie uwagę. Z jednej strony trochę żal, bo wydała się na ich tle mało barwna, a z drugiej fantastyczny zabieg odwracający uwagę, który mało, że powoduje większą ciekawość, to nęci, ale to nęci zdawkowymi informacjami bazowanymi na powidzeniu "kto z kim przystaje, takim się staje". Nie wiemy nic, a jednak coś wiemy!

    I nie wiem czemu, ale nikt nie poruszył tematu atmosfery. Czytając KP, zrobiło mi się ciepło na sercu. Sprawnie balansujesz pozytywną energią między linijkami, w tekście jest tyle serdeczności, tyle sympatii, że czuć bijącą od Maggie słoneczną energię. Aż muszę założyć pingle przeciwsłoneczne. To autentycznie jedna z tych osób, z którymi chciałabym się zaprzyjaźnić. Ponadto Maggie da się poczuć. Jest napisana w taki sposób, że czy tego chcę, czy nie chcę, jestem w stanie wejść w jej skórę i czuć, jak tata rzuca się na mnie z ramionami i widzieć, jak Martina miota się ze ścierką po kawiarni. Nie mogę się doczekać, aż poznam ją bliżej.

    Zupa Chaosu is coming!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wprawdzie rozmawiałyśmy ze sobą wczoraj wieczorem, ale sądzę, że kilka rzeczy warto powtórzyć publicznie.

      Zupa Chaosu to absolutny must be w życiu Mag i Sylvka - czuję, że idealnie odda klimat naszego wątku, na który czekam z niecierpliwością.

      Uśmiech wykwitł na mojej twarzy podczas czytania tego komentarza. Wróciłam do pisania po długiej przerwie i dlatego tym bardziej cieszę się, że udało mi się stworzyć treść, którą czytało się z przyjemnością. A cieplutka atmosfera i bezczelne słonko zmuszające do założenia okularów przeciwsłonecznych to coś, co absolutnie uwielbiam i dlatego czułam, że też muszę podzielić się tym słonecznym klimatem z innymi.

      Dla Maggie rodzina jest najważniejsza, nie wyobrażam sobie więc by dziewczyna nie była otoczona bliskimi jej ludźmi, nie czerpała z ich charakterów albo nie wpasowywała się w ich przywary. Nie zapominajmy też, że Mag to aktorka (no dobra, nie jest aktorką, ale ma aspiracje!), więc potrafi się doskonale dopasować do sytuacji, zmienić mimikę albo ton głosu - ale gdy za długo udajesz to koniec końców sam nie wiesz, kim tak naprawdę jesteś. Jeszcze długa droga przed Maggie, która albo zdoła odkryć prawdziwą siebie, albo do końca pozostanie wewnętrznie zagubioną w swoich marzeniach dziewczyną.

      Czasem żałuję, że mamy tylko rok na to wszystko, czas ucieka nam przez palce.

      Usuń
  7. Karta, mimo że nie mówi nam prosto cech Mag, to da się ją poczuć, jakby się faktycznie z Maggie kiedyś rozmawiało. Wydaje mi się, że bardzo bym ją polubiła :D Ciepło się robi czytając to! Nawet marszczyłam czoło zmartwiona, gdy były sugerowane problemy...
    A skoro w Kyirze, to miło by było wysłać Queenie do kawiarni i zobaczyć jak potoczyłby się ich wątek! Mam wrażenie, że te koteczki mogłyby razem przeżyć wiele interesujących przygód i rozwinąć ciekawe historie ^^

    ~Mantylda

    OdpowiedzUsuń

Pisząc jako anonim nie zapomnij się podpisać!