21 sierpnia 2020

Od Nyx – Wynik rezonansu

[17.08.665]

Białe ściany mojego biura wiały chłodem, a ja próbowałam się do tego chłodu dostosować i zostać nieugięta, pomimo nalegań pacjentki. Była to atletycznie zbudowana szatynka, która swoim wyglądem budziła respekt. Nie dałam się jednak przerazić i wykonywałam swój lekarski obowiązek.
– Nie – powiedziałam najbardziej lodowatym tonem, na jaki umiałam się zdobyć. – Przykro mi, ale nie mogę wydać tego dokumentu – mówiąc to, podświadomie zadałam sobie pytanie, czy moja twarz jest nadal pokerowa.
– Ale dlaczego?
– Z tych samych powodów, które wymieniłam Pani wcześniej – oznajmiłam, próbując brzmieć chłodem.
– Czyli? – spytała gniewnie. W tym momencie moja cierpliwość się skończyła. Miałam ochotę zamienić się w psa i ugryźć tę kobietę. Nie zrobiłam tego z kilku powodów:
A) moja zwierzęca forma była przeze mnie zaniedbana;
B) moja pacjentka ma potężniejszą formę niż ja;
C) jestem dobrze wychowanym człowiekiem.
Policzyłam do dziesięciu i ze sztucznym uśmiechem odpowiedziałam: – Jeśli pacjent pragnie dostać wyniki rezonansu na użytek osobisty, rzecz jasna nasz Instytut może go bez problemu przekazać. W Pani przypadku będzie on używany nie tylko przez Panią, jako osobę prywatną, ale też przez pańskiego psychologa, więc wyniki może uzyskać tylko osoba upoważniona.
– Osoba upoważniona, czyli kto? – usłyszałam w odpowiedzi. Wstrzymałam oddech. Czułam, że moja zwierzęca forma zaraz rozbudzi się bez mojej zgody, a ja pod wpływem zwierzęcych instynktów, rozwalę wszystko w tym pokoju. Wałkowaliśmy tą rozmowę od godziny. Do badanej wciąż nie dochodziło kim jest „osoba upoważniona”.
– Pańska psycholożka – odpowiedziałam. – Ona jest osobą upoważnioną.
Chyba zrozumiała, bo kiwnęła głową.
– Skontaktuję się z Carmine Bonventre – rzuciła, a ja uświadomiłam sobie, że „Carmine”, to imię psycholożki zajmującej się problemem mojej pacjentki. Gdy wyszła ona z mojego biura, przejrzałam wyniki rezonansu. Kobieta miała problem z uzależnieniem od jedzenia, a jej psycholog zleciła badanie rezonansem. Chodziło o sprawdzenie aktywności ośrodka przyjemności w mózgu, gdy badana miała za zadanie myśleć o jedzeniu. Wykazywał on wtedy bardzo wzmożoną aktywność. Zaciekawiło mnie w jaki sposób ta informacja, może pomóc wyleczyć uzależnienie badanej. Wyobraziłam sobie, że toczę z panią Carmine długie rozmowy, o psychologii i mózgu, ale to było nierealne. Moja cudowna wyobraźnia chciała, bym czuła się jako pewna siebie osoba, umiejąca zacząć rozmowę. To był jednak fałsz, iluzja. Sama jestem przecież zamkniętą w sobie pracoholiczką, prawdopodobnie aspołeczną, nieumiejącą znaleźć kontaktu z innymi ludźmi. Westchnęłam. Pewnie sama potrzebowałam wizyty u psychologa. Ale na ten moment, zagadanie do Carmine będzie moim największym problemem. Nawet nie wiedziałam, czy mogę myśleć o niej po imieniu. A co jeśli miała być w moim mózgu tylko „panią” albo „psychologiem pacjentki”? Zdałam sobie sprawę, że zdecydowanie zbyt dużo myślę... A co ma być, to będzie. Z takim przekonaniem wyszłam z pracy, czekając na potwierdzenie, czy będzie mi dane spotkać Carmine Bonventre, psychologa pacjentki...

- - -
Carmine?

3 komentarze

  1. 17 sierpnia 665 roku
    Murmur
    Gabinet Psychoterapii i pomocy psychologicznej
    ulica Płynących Obłoków


    W oszklonym gabinecie jedynym źródłem światła było to płynące z ekranu monitora, w które Carmine wpatrywała się z pochmurną miną. Godziny jej pracy minęły wraz z wyjściem ostatniego pacjenta o 18.30, a mimo to nadal siedziała pochłonięta w dokumentach przesłanych jej w formie pdf przez dietetyka, z którym prowadzili wspólną pacjentkę ー Tolstayę Innokentievnę.
    Przegryzając kciuka prawej ręki, lewą sięgnęła po smukły kubek z karmelową latte, wpatrując się w aktualnie czytany plik z jakże niezwykle fikuśnym tytułem “dieta być czy dieta nie być”. Nim jednak zdążyła upić resztkę napoju jej telefon zaczął wygrywać dobrze znaną melodię. Z cichym westchnięciem przetarła oczy nie przejmując się resztkami maskary na palcach i nacisnęła ikonę zielonej słuchawki, nie spoglądając nawet na imię dzwoniącego.
    ー Carmine Bonventre, słucham?
    ー Carmine! Jak dobrze, że cię jeszcze złapałam! ー odpowiedział ochrypły kobiecy głos ー Dostałam wyniku rezonansu, tego co zaleciłaś mi zrobić.
    ー Ah! Tola, cieszę się, że wyniki już przyszły. Im szybciej je zobaczę tym szybciej będziemy mogły kontynuować sesję. ー powiedziała Carmine biorąc niewielki łyk zimnej już kawy ー Kiedy będziesz mogła podrzucić je do gabinetu, żebym mogła przejrzeć je i ustalić częstotliwość wizyt?
    I tak niewinne pytanie stało się katalizatorem opowieści Innokentievny o niemiłej pani doktor, o protekcjonalnym i nieprofesjonalnym zachowaniu, o robieniu z niej troglodyty nie umiejącego przyswoić najprostszych informacji i o złamaniu zasad jedzeniowych jakie ustaliły na trzeciej wizycie.
    Nie przerywając gniewnego potoku słów kobiety, Carmine dokończyła kawę i przyciemniła ekran komputera. Odepchnęła się lekko nogami do tyłu i oparła wygodniej na oparciu przysłuchując się historii, która zdawała się nie mieć końca.
    ー I wtedy ona powiedziała, że ona “jako pacjent na użytek osobisty pragnie dostać wyniki rezonansu to Instytut go przekaże. Ale w moim przypadku” ー rozumiesz moim przypadku ー nie będzie on używany tylko przeze mnie, ale też przez ciebie, dlatego nie mogą mi go wydać. Tylko osoba upoważniona może uzyskać te wyniki”. No szczyt bezczelności!
    ー Muszą przestrzegać regulaminu Tola. Normalna sprawa. W momencie rozpoczęcia terapii również podpisywałaś regulamin dotyczący naszych wizyt, który jak zauważyłam traktujesz bardzo luźno ー powiedziała chłodno Bonventre ー Nie widzę również problemu z wpisaniem mnie na listę osób upoważnionych. Mogę przejechać się do Instytutu Neurologii i osobiście sprawdzić wyniki, o ile wypełnisz formularz i prześlesz mi zeskanowany plik.
    ー Naprawdę?! ー w telefonie zabrzmiał piskliwo-gardłowy okrzyk zaskoczenia
    ー Naprawdę ー odpowiedziała brunetka przysuwając się do biurka i wpisując do stojącego kalendarza we wtorek i piątek słowa “wyniki rezonansu” jako przypomnienie zadań na kolejne dni. ー Pamiętaj tylko o potwierdzeniu notarialnym ー najlepiej na jutro ー i przyniesieniu tych dokumentów tutー
    ー Tak zrobię! Dziękuję ci z całego serca! Miłego wieczoru!
    Zanim brunetka zdążyła dokończyć, pacjentka rozłączyła się i telefon wyświetlił godzinę 20.42. Carmine jeszcze raz przetarła przekrwione oczy i zamknęła laptopa.
    ー Jak ja nienawidzę poniedziałków ー pomyślała zbierając się do wyjścia.

    OdpowiedzUsuń
  2. 21 sierpnia 665 roku
    Laogna
    Instytut Neurologii
    ulica Czerwonych Piasków 8


    Ostro skręcając zaparkowała czarny kabriolet na wolnym miejscu, które udało jej się wypatrzyć kątem oka, uprzedzając białego mercedesa ślamazarnie zbierając się do manewru równoległego parkowania. Dając na luz i zaciągając ręczny w akompaniamencie dźwięku klaksonu wyciągnęła podręczne lusterko.
    Zsunęła ciemne okulary niżej na nos i palcem delikatnie podwinęła opadające rzęsy na prawym oku, uważając by nie zetrzeć starannie zrobionego makijażu dzisiejszego ranka. Prawą ręką sięgnęła po matową szminkę, którą przejechała po dolnej wardze, by następnie rozprowadzić ją na górnej wardze i lekko przyklepać. Miała nadzieję, że dodatkowa warstwa błyszczyku zdoła utrzymać modny, bogaty odcień czerwieni na miejscu.
    Sprawdziła jeszcze szybko ewentualne ślady na zębach szczerząc białe zęby i doprowadziła do ładu zmierzwione włosy od jazdy, zakładając kilka kręconych loczków za lewe ucho. Zgasiła samochód mając nadzieję, że nie przegrzeje się w zbliżającym się upale, zgarniając po drodze beżową marynarkę w kratkę i skórzaną torebkę z odpowiednimi dokumentami. Zarzuciła marynarkę na białą jedwabistą koszulę z krótkim rękawem, schowała kluczyki do kieszeni eleganckich spodenek i nie spoglądając na możliwie zbliżające się auta poruszające się po parkingu skierowała się do oszklonych drzwi Instytutu Neurologii.
    Wchodząc do środka ściągnęła okulary i założyła na za duży dekolt koszuli. Nie zatrzymując się, pewnym siebie krokiem udała się w kierunku recepcji podziwiając niesamowitą architekturę miejsca. Dźwięk szpilek niknął w odgłosach innych ludzi kręcących się po przestronnym holu i rozmawiających między sobą, a jej ー pomimo dodatkowych centymetrów spowodowanych wysokim obcasem ー niska persona z łatwością przemykała wśród tłumu mając nadzieję na wypatrzenie wolnego okienka recepcji.
    ー Dzień dobry! ー powiedziała siadając na miękkim fotelu po kilkuminutowym postoju w kolejce do starszej recepcjonistki z niemożliwie ciasno upiętymi w kok włosami ー Jestem umówiona na wizytę z doktor Brown.
    ー Dzień dobry. Pani godność?
    ー Carmine Bonventre. Przyszłam na omówienie wyników Tolstay Innokentievny.
    ー Jest pani upoważniona do wglądu tych wyników? ー spytała kobieta unosząc lewą brew i marszcząc czoło, zaprzestając pisania na klawiaturze
    ー Tak, mam tutaj oświadczenie z podpisem, oraz potwierdzenie notarialne do wglądu ー odpowiedziała brunetka wyciągając z torebki wcześniej przygotowane dokumenty, układając je w schludny stosik przed podaniem ich drugiej kobiecie.
    Ta tylko przejrzała je pobieżnie i dała wniosek do wypełnienia oraz regulamin do zapoznania się i potwierdzenia jego znajomości i przestrzegania zasad. Carmine pogrążona w luźnej konwersacji pozostawiła trzy wymyślne podpisy i podała recepcjonistce, która wymieniła dokumenty na kopie i szybko wpisała tylko sobie znane formułki do komputera, kończąc formalności nie przerywając rozmowy o wiadomościach o burzy piaskowej z Bonventre.
    ー W rejestrze widnieje pani już jako osoba upoważniona, ale być może nadal w niektórych komputerach nie będzie tej informacji, dlatego też proszę pokazać kopię wniosku i powinna otrzymać pani wyniki ー tłumaczyła kobieta przekazując omawiany dokument przez biurko ー Jest pani umówiona na 11.20 do doktor Brown, która przekaże pani wyniki i je omówi. Proszę zatem usiąść niedaleko, a ja poinformuję panią doktor, że pani czeka. Niedługo po panią przyjdzie. Do widzenia.
    ー Do widzenia. Życzę miłego dnia! ー odpowiedziała na pożegnanie nie skupiając się na odpowiedzi pracownicy.
    Skierowała się do rzędu skórzanych foteli i kładąc torebkę na ziemi usiadła zakładając nogę na nogę, układając lewą rękę na oparciu i podpierając nią głowę. Leniwie skanując tętniący życiem hol czekała na pojawienie się “bezczelnej i nieprofesjonalnej” pani neurobiolog o której z dużym jadem wypowiadała się pacjentka kilka dni wcześniej.

    Nyx?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie minęła nawet połowa dnia, a Nyx już czuła, że zniknęła jej cała energia i że jeśli nie przystopuje z pracą, chociażby na chwilę, dostanie załamania nerwowego. Nawet pracoholikom zdarza się cierpieć z powodu nadmiaru pracy. Instytut pracował nad nowym projektem, a ona musiała zwijać się w jak w ukropie, by spełnić swoje obowiązki. Krążyła od dokumentów do pacjentów, od pacjentów do skanera MRI, słysząc co chwila „Pani Brown, coś nie działa!” oraz „Nyx, przyjdziesz pomóc?!”. Teraz siedząc przy swoim biurku, w chłodnych ścianach biura, z najwyższą trudnością, próbowała się skupić wzrok na niebieskawym świetle ekranu komputera, oddzielając udane skany, od tych, które nie wyszły w dobrej jakości. Po prawdzie miała mieć do tego asystenta, ale w praktyce robiła to sama. Najwyraźniej każdy w Instytucie był pewien, że młoda pani neurobiolog, urodziła się do tego, aby wyręczać w pracy innych. A w dodatku jeszcze miała dziś wydać wyniki rezonansu tej psycholożce Carmine, co jak myślała Nyx, będzie trwało długo z tymi wszystkimi zawiłościami i procedurami, jakimi była odgórnie obarczona. Trzeba będzie sprawdzić, czy zostało wydane odpowiednie pozwolenie, podpisać pierwsze papiery, później kolejne papiery, dopiero potem wydać wyniki, a w razie jakichkolwiek pytań, jeszcze na nie odpowiedzieć. Na serio? Czy wydawanie kawałka papieru, powinno być takie skomplikowane? Zdecydowanie nie, ale regulamin to regulamin i Nyx nie zamierzała go kwestionować. Pokiwała tylko głową i jednocześnie westchnęła, jakby to miało w czymś pomóc i obejrzała kolejne skany, co jakiś czas spoglądając na zegarek, czekając na spotkanie z panią Carmine. Praca pochłonęła ją całkowicie i gdy zorientowała się, że jest już późno, była spóźniona o kilka minut. Klnąc na swoje zagapienie upewniła się, czy wynik, który miała przekazać pani psycholog leży na swoim miejscu, po czym szybkim krokiem wyszła z gabinetu i skierowała się do poczekalni. Była tam tylko jedna, elegancka kobieta, o niezwykle zadbanym wyglądzie. Nyx odruchowo pomyślała, że przed spotkaniem powinna przynajmniej uczesać włosy, czy nałożyć sobie makijaż. Ups... Już za późno na taką decyzję. Kobieta chyba ja zauważyła.

      - Carmine Bounverti? - spytała Nyx w jej kierunku elegantki.

      ***
      Carmine?

      Usuń

Pisząc jako anonim nie zapomnij się podpisać!